23.04.2015 (czwartek) godz. 18.15 – kino Forum
Tosty po meksykańsku (Club Sándwich) 2013, reż. Fernando Eimbcke
Gatunek: Komedia
Produkcja: Meksyk
15-letni Héctor – już nie dziecko, jeszcze nie nastolatek – spędza wakacje wraz z samotną matką Palomą w opustoszałym hotelu po sezonie. Za dnia przesiadują nad basenem, a wieczorami bunkrują się w pokoju przed telewizorem. Pozornie tworzą idealny duet: obce są im skrępowanie i tematy tabu, posługują się sobie tylko znanym systemem gestów i haseł, w mig chwytają dziwaczne żarty. Rutynę przerywa pojawienie się rówieśniczki Héctora, Jazmin, która najwyraźniej chciałaby przeobrazić odrobinę zniewieściałego chłopca w mężczyznę. Wcześniej dziewczyna będzie jednak musiała sforsować masywny mur w postaci zaborczej Palomy.
W filmie Fernando Eimbcke wszystko ujawnia się między słowami: erotyczne niespełnienie matki, które wydatnie wpływa na jej relację z synem, młodzieńczą niezdarność w odkrywaniu własnych pragnień, wreszcie pierwszą miłość. Reżyser obdziera historię z dramaturgii, skupiając uwagę na tym co pozornie niefilmowe i błahe. Zupełnie, jakby chciał odwrócić słynne powiedzenie Hitchcocka, że „film to życie, z którego wymazano plamy nudy”. W „Tostach po meksykańsku” to właśnie w nudzie ukryte jest życie. Rutyna i marazm sprawiają, że bohaterowie odsłaniają się, zrzucając niewygodne maski. Nawet jeśli narażają się w ten sposób na śmieszność, nie sposób ich nie lubić.
W filmie Eimbcke uwagę zwraca zarówno wycyzelowana, elegancka kompozycja kadrów jak i absurd wsączający się niespodziewanie w ekran. Reżyser lubi humor podawany z kamienną miną – jak w scenie kulejącej rozmowy między Héctorem a Jazmin, gdzie na drugim planie co rusz pojawia znudzona pokojówka. To nie jest wielkie kino, ale też Eimbcke nie aspiruje do wielkości. Wystarczy mu „parę osób, mały czas” i kamera, by przekonująco opowiedzieć o zgryzotach przeciętniaków.
Źródło: filmweb